Koniec kłopotów z formalnościami

Koniec kłopotów z formalnościamiOd jutra będzie prościej i szybciej. Aż trudno uwierzyć, że takie zdanie pada w kontekście polskich urzędów. A jednak. Ustawodawca postanowił wreszcie znieść największe bariery administracyjne.

1 lipca 2011 roku wejdzie w życie pakiet ok. 100 przepisów, które mają zdecydowanie ułatwić relację na linii urząd – petent. Formalności mają być mniej skomplikowane, a procedury załatwiane od ręki. Zyskamy czas i podleczymy zszarpane przez biurokrację nerwy.

Zmiany są poważne. Przede wszystkim wiele spraw będzie można w końcu załatwić nie ruszając się z domu. Logując się na odpowiednich stronach internetowych, za ich pośrednictwem będzie można załatwić szereg spraw związanych z założeniem działaności gospodarczej. Rejestracja firmy, wnioskowanie o nadanie numeru REGON, zgłoszenie płatnika składek w ZUS-ie i urzędzie skarbowym – wszystko to będzie osiągalne kilkoma kliknięciami myszy. To jednak nie koniec dobrych wiadomości.

Zmiany na plus dotyczą także osób prywatnych. Od jutra ich kontakty z urzędami będą mniej skmplikowane i przyjemniejsze. W wielu sprawach (ok. 220 przypadków) urzędnicy zamiast zaświadczeń z urzędową pieczęcią wymagać będą jedynie oświadczeń petenta. Oznacza to, że występując z dowolnym wnioskiem do urzędu nie trzeba będzie dołączać do niego urzędowych dokumentów. Wystarczy deklaracja, np. o niezaleganiu z podatkami, o posiadaniu numeru REGON czy o wysokości wynagrodzenia. Co więcej do wglądu urzędnikowi wystarczą tylko kopie dokumentów, a nie ich oryginały lub odpisy.

To rozwiązanie, które ma szansę wyprowadzić na prostą dotrychczasową sytuację w urzędach. Być może wreszcie kolejki do okienek się skrócą, petenci nie będą tracić nerwów przy każdej wizycie w  urzędzie.

Comment ( 1 )

  1. / Replygregory
    Na początku kwietnia kolega jadąc do mnie w Manchesterze moim samochodem zarejestrowanym w Polsce zatrzymał się na parę dni w Bremen (około 2 x 100 km zboczenie z trasy - odwiedził rodzinę). Miał pecha - skradziono mu tablice. Kradzież została zgłoszona miejscowej policji i otrzymaliśmy standardowy formularz z numerem sprawy i danymi do kontaktu. Jest to typowy dokument wydawany w przypadku np.kradzieży i jest głównym uznawanym dokumentem w Niemczech np. przez ubezpieczalnie. No i teraz zaczęły się problemy. Samochód został na przydrożnym parkingu bez tablic, kolega dalszą drogę pokonał autobusem. Po około 2 tygodniach udałem się do polski i z otrzymanym zaświadczeniem zgłosiłem się po nowe tablice w Urzędzie Miasta By. No i zaczął nie zakończony do tej pory - połowa września - urzędniczy koszmar. Na dostarczonym osobiście dokumencie, nie było niestety żadnych szczegółów o zdarzeniu, więc odmówiono mi wydania nowych tablic! W drodze powrotnej do Anglii pojechałem do Bremen i na posterunku policji , tam gdzie była zgłoszona kradzież tablic otrzymałem odpis zgłoszenia sprawy. Cała dokumentacja znajdowała się w innym miejscu Bremen i została przefaksowana do posterunku gdzie ja się znajdowałem, policjant przystawił dzielnicową pieczątkę i ja szczęśliwy że sprawa zostanie w końcu szybko załatwiona przesłałem dokument faksem siostrze. Siostra na podstawie przetłumaczonego dokumentu dostała nowe tablice i tymczasowy dowód. Przesłała mi to liniowym busem do Bremen i następnego dnia mogłem udać się powtórnie zarejestrowanym samochodem w dalszą drogę do Manchesteru. Na samochodzie niemiecka policja nakleiła już naklejkę o konieczności usunięcia samochodu bez tablic z publicznej ulicy. Po "twardy dowód" miałem się zgłosić za miesiąc przedstawiając oryginał dokumentu przesłanego wcześniej faksem. Po około 6 tygodniach poleciałem do Polski samolotem i udałem się do Urzędu po odbiór "twardego dowodu" i znowu zostałem sprowadzony do polskiej rzeczywistości. Urzędnicy stwierdzili że dostarczony dokument jest skopiowany! Sam opis zdarzenia jest kopią - faksem, ale pod nim jest postawiona przy mnie pieczątka Policji i wg mnie i niemieckiej policjito powinno wystarczyć. I co ja mam teraz robić? Ja i samochód znajdujemy się w Anglii. Podróży do Bremen w najbliższym czasie nie planuję. Przez złodziei mam kilka dni straconych. Koszty nowych tablic i tłumaczeń to już 300 złotych. Do tego po paru tygodniach okazało się że na skradzionych tablicach zostało skradzione paliwo na Śląsku. Pierwszą myślą po stwierdzeniu kradzieży tablic i zgłoszeniu tego na policji, chcieliśmy je dorobić za 15 euro i dalej jechać do Anglii. Ale nie chciałem mieć później kłopotów. Tak to jest postępować wg prawa! Teraz sam jestem traktowany jako przestępca i muszę udowadniać swoją niewinność. Nie powinien tego wszystkiego załatwić i sprawdzić Urząd?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć poniższych tagów HTML:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>